Raz gdy bawiłem się szkłem
Najbardziej spodobało mi się
Że nie prosił bym przestał
Poprosiłem go o świeży łyk powietrza
Trzynaście płyt w tabletkach
Kiedy będzie z zimna drżeć
Ogrzeję go herbatą z ogniem
Raz gdy kończyłem się truć
Zapytałem go czy przypadkiem tu nie mieszka
I do dzisiaj tu nie zerka
Zawsze kiedy z zimna drży
Znowu znajdę się pod twoim oknem
A w ręku trzymał jego portret