Niezmiennie jesteś rozdarty
Bezwiednie wciąż na mnie warczysz
Wciąż cierpisz na jakaś schizę
Jezu! jak ja Cię nienawidzę!
Aż zaczniesz o litość błagać
Gdy zadam cios w samo serce
Wykrwawisz się, a potem zdechniesz!
W strzępach masz myśli i nerwy
Wciąż cierpisz na jakąś schizę
Jezu! jak ja Cię nienawidzę!
Sprowadzę na Ciebie plagę
Bez żalu sprzedam Ci serię
Wykrwawisz się, a potem zdechniesz!
Kłamstwo Cię zeżre zabije
W całej więc swojej liryce
Jezu! jak ja Cię nienawidzę!
Rozgniotę środkowym palcem
Uśmiechnę się przy tym grzesznie
Co robić kiedy Cię kocham
Ta miłość okrutnie mną włada